Kształt myśli
„Myśli na progu wielkiej liczby niepotrzebnych myśli (..)”
Maciej Niemiec, ze zbioru „Stan nasycenia”, 2012
Środowisko współczesnego świata nie sprzyja myśleniu. Myśl doskonała, ujawniająca rzeczywistość (prawdziwa), do której mogłaby dotrzeć istota rozumna, jest bardzo słabo podtrzymywana przez energię informacji w kolorze żółtym, współtworzącą strukturę świata. Wspomniana wyżej energia wspiera rozwój duszy i rozjaśnianie świadomości. Jest jej obecnie w świecie (w środowisku) bardzo mało. Ogólnie i z grubsza ujmując, takie są koleje ewolucji świata w czasie. A szczegółowo – napiszę o tym, jak lepiej rozpoznam sprawę.
Dziś zajmę się cyklami obiegu energii informacji w odniesieniu do myślenia. Młode, surowe, niedojrzałe myśli pojawiają się stale; gromadzone są na progu (tam, gdzie kształt ulega rozpraszaniu) – o nich mówi Maciej Niemiec w cytowanej frazie. Tu możliwe są trzy dalsze ścieżki. Pierwsza, o której w kolejnych słowach pisze poeta („Zszywa je jasnowidząca maszyna do szycia”), to segregacja na progu i odkładanie myśli jako danych do bazy, jako wiedzy; wynikiem jest myśl stara, energetyczno-informacyjny odpowiednik starej materii. Druga ścieżka jest zabijaniem myśli, a przykładem takiego działania – medytacja, której celem jest „czysty umysł”, odpędzanie myśli, utworzenie pustki; wynikiem jest śmierć myśli. Trzecia ścieżka jest nieco dłuższa i kręta. To poszukiwanie i wybranie myśli ciekawej oraz nadanie jej formy. Przykład: tak wygląda dochodzenie do rozwiązań projektowych, które stosuję w architekturze krajobrazu – wyciszenie mózgu, tworzenie przestrzeni w umyśle, by pojawiła się w niej myśl wybrana, właściwa, odpowiedź na pytanie; jest to forma medytacji twórczej. Inny przykład: „Eureka!” (znalazłem). Wybrana, czy błyskotliwa myśl nie jest końcem procesu myślenia. Konieczne jest zmiękczenie, pewne rozproszenie jej formy przez wątpliwości, ocenę dopasowania do rozwiązywanego problemu; wynikiem jest żywa, bardziej miękka myśl, odpowiadająca już energii lewej ręki. Kształt takiej myśli wydobywany jest ostatecznie dzięki całkowitemu uwolnieniu procesu myślenia. Uwolnieniu od przyjętych i jedynie akceptowanych metod, ograniczających myślenie do ram świata materialnego i konieczności dopasowania do istniejących „pewników” wiedzy o świecie; dzięki wyjściu poza „Ale nikt tak nie robi!”. Z niezbędnym zachowaniem spójności i powiązań logicznych myśli, by nie wyszedł z tego bełkot. Jest to wykorzystanie skupiającej zielonej energii połączenia informacji; wynikiem tego procesu jest zrozumienie, myśl doskonała, która może być dalej „domyślana” i rozbudowywana lub odrzucana. Myśl taka pokazuje skupiającą energię informacji w kolorze żółtym, najwyższą osiągalną w zakresie energii lewej ręki.
Jak widać, punktem wyjścia jest (wydaje się, że zawsze) świat materialny, konieczność, energia prawej ręki. Dojście może być nieskończonością, nieograniczonością, wszystkim.
Piołun
Piołun, czyli dobra gorycz ziela Artemisia absintium. Było tak: półtora roku temu zapadłam na zapalenie płuc (w każdym razie – tak to wyglądało). Ponieważ już wtedy pozostawałam poza systemem opieki zdrowotnej, jakiejkolwiek, wyjścia były dwa: wymrzeć (co, przyznam, czasem mnie kusi; ewolucjoniście przegrana walka o byt nie pozostawiałaby wyboru..) albo wyleczyć się. Metafizyk najwyraźniej jednak nie przepuści okazji do sprawdzenia swoich ustaleń w praktyce, a sporo ziół jest ciągle dostępne i ich zakup nie drenuje prawie pustej kieszeni. Trzydniowa kuracja piołunem, potem lekko uzupełniona kwiatostanem głogu jednoszyjkowego, przyniosła doskonałe efekty.
Wyjaśniam. Zapalenie płuc jest dochodzeniem ciała do oporu oscylacji czasu stojącego (por. wpis „Krańce życia w materii”), do bariery, fizycznie nie pozostawiającej wiele oddechu. Remedium nie stanowi rozproszenie rzeczonej bariery-kształtu (co utrzymywałoby ciało cały czas w zakresie prawej ręki), lecz poruszenie jej poprzez intensywne połączenie informacji, za pomocą skupiającej energii informacji w kolorze zielonym, np. ziela piołunu (co uruchamia energie lewej ręki). Kwiatostan głogu wspomaga proces przełączenia informacji „kształt-bariera” (prawa ręka) w „kształt życia” (lewa ręka). Kuracja piołunem niesie bardzo intensywną informację i nie należy jej wykonywać częściej, niż dwa razy w roku. Jego skupiająca zielona energia informacji działa także w przypadku innych dolegliwości, często wynikających z nieuświadomionego zarobaczenia organizmu (tak tradycyjnie w medycynie ludowej był stosowany piołun). Udało się również z boreliozą.
Zastosowanie piołunu i głogu jednoszyjkowego jest o tyle ciekawe, że kieruje kurację w stronę faktycznie leczących zakresów energii informacji lewej ręki. Zorientowałam się, że sporo ziół działa wyłącznie w sferze prawej ręki, tj. rozprasza barierę, tworzy kształt lub sterylizuje. Jest to pomoc doraźna, ale tylko tyle.
PS 1. Podaję przepis na kurację piołunem:
Przez trzy kolejne dni, rano, zaparzać 1 czubatą łyżeczkę do herbaty suchego ziela piołunu do ½ szklanki wody (ok. 125 ml), parzyć pod przykryciem przez 15 min.; potem odcedzić i wypić bez słodzenia. Jest gorzkie.
PS 2. Kobiety ewidentnie lepiej znoszą gorycz, która ma leczyć; mężczyźni pękają. Niedomagający parę miesięcy temu sąsiad Maciej zdecydowanie odmówił po skosztowaniu naparu i do tej pory wspomina ten „incydent”.
PS 3. Korekta PS 2. Zgłosili się mężczyźni, którzy zrobili kurację piołunową i poprosili o rewizję krzywdzącego mężczyzn poglądu. Co niniejszym czynię..
Drogi i szlaki
Rzeka się w niebie odbija
czy niebo rzekę wymija
tocząc kuliste chmury na drugi brzeg?
Krzysztof Kamil Baczyński „Ballada o rzece”, 08.1941
Dwa systemy rozprowadzania energii informacji warunkują istnienie świata materii (świata w czasie), podtrzymywanie w nim życia, nadawanie życiu jakości i rozwój dusz istot rozumnych. Są to energie informacji prawej i lewej ręki (jak zdefiniowałam we wpisie z 25.12.2017), systemy wielokrotnie ze sobą powiązane i przeplatające się. Energia informacji prawej ręki jest podtrzymywaniem życia w materii; tym, co przyrodnicy zwą „naturą” a metafizyk – życiem w zakresie konieczności. Lewa ręka tworzy system energetyczno-informacyjny zapewniający żywienie (zdrowie) ciała materialnego istoty rozumnej i – przede wszystkim – wzrost i rozwój duszy (jej wolność), to, o czym pisał Wojciech Młynarski w piosence „Ogrzej mnie”, charyzmatycznie śpiewanej przez Michała Bajora. Lewa ręka może być też źródłem energii prawdziwie „zielonej”, ogólnie dostępnej i nie wyczerpywalnej. Co istotne – choć na marginesie – uzyskanie takiej energii musi rozpocząć się w strefie konieczności, w energii prawej ręki (o tym napiszę później, sprawę badam).
„Drogi i szlaki” mówią o rzekach – części „natury”, elemencie środowiska, który pokazuje niemal kompletnie (jak dziś sądzę..) charakter energii informacji prawej ręki. „Drogi”, bo energia informacji przemieszcza się wzdłuż czasu, wraz z jego przemijaniem (pionowo w czasie). O sposobie tego przemieszczania się jeszcze kiedyś napiszę; na pewno nie jest to zjawisko liniowe. „Szlaki”, bo w każdym momencie czasu coś się dzieje w naturze: tworzą się kształty, rozpraszają się kształty, materia młoda staje się stara, itd. (nazywam to ruchem energii informacji w poprzek czasu, poziomo w czasie). Drogi i szlaki są wzajemnie ze sobą powiązane.
To, co widać na powierzchni ziemi – rzeka płynąca – realizuje cykl obiegu energii informacji zwany cyklem wiatru: naprzemienny przepływ laminarny i burzliwy. Ruch laminarny prowadzi w stronę oporu (por. poprzedni wpis „Krańce życia w materii”), tworząc kształt-barierę. Przepływ burzliwy idzie w stronę progu, rozpraszając kształt, niwelując opór. Jest to ruch poziomo w czasie, w zakresie energii prawej ręki. To, czego nie widać – przynajmniej na pierwszy rzut oka – stanowi cykl wody, obieg energii informacji rozpoczynający się wraz z infiltracją wody do gruntu. Później następuje przemiana informacji w strefie hyporeicznej, woda staje się wodą gruntową i drenuje do wód powierzchniowych. Tak wyrażony, kompletny cykl wody, jest niezbędny dla dobrego „przemieszczania się” materii wraz z czasem, do ruchu pionowego w czasie.
Ale drogi nie zawsze prowadzą dalej. Woda infiltrująca może napotkać barierę, którą można opisać jako specyficzną energię informacji. W związku z tym informacja, niesiona przez wodę, nie ulega przekształceniu wskutek braku strefy hyporeicznej. Do wód powierzchniowych drenuje woda powierzchniowa. Ten cykl obiegu informacji nazywa się zaburzonym cyklem wody (spadkiem wody) i prowadzi do sterylizacji krajobrazu, zamierania życia. Krajobrazy takie często podlegają ochronie przyrody, jako „cenne”, „unikalne”, a ich ograniczanie życia jest podtrzymywane przez „działania ochronne”. Przykład stanowią torfowiska źródliskowe w Drawieńskim Parku Narodowym, choć sterylizacja tego obszaru związana jest także z czymś więcej. Nie jest to jednak przedmiot dzisiejszych rozważań.
Ogólnie rzecz biorąc, zaburzony cykl wody, któremu podlega dana materia, charakteryzuje się nieobecnością związanej ze środowiskiem energii informacji, warunkującej sprawny ruch danej materii (czyli informacji) w czasie. Sprawny – czyli nie za szybki i nie ślamazarny. Nie będę na razie rozwijać tego tematu; jest on aktualnie na warsztacie metafizyka. Podzielę się jednak spostrzeżeniem, powstałym wskutek pewnego zbiegu okoliczności – rozważań nad chorobą Parkinsona. Mianowicie, nieobecność pewnych niezbędnych do dobrego życia informacji wiąże się z sektorowaniem pola magnetycznego – zawężeniem lub (niekiedy) lekkim poszerzeniem jego zakresu dla danego elementu natury, człowieka, itd. w stosunku do możliwości środowiska optymalnego. Powszechnie występuje w Drawieńskim PN zaburzony cykl wody; symptomatyczne są tu także zaburzenia pola magnetycznego. Wracając do kwestii zdrowia człowieka, wydaje się, że istnieje grupa chorób związanych z sektorowaniem pola magnetycznego, które dotyczy danej osoby. Tak, jak są choroby progowe i oporowe (por. wpis „Krańce życia w materii”). Dla cierpiących na chorobę Parkinsona byłaby to dobra wiadomość. Za pomocą odpowiednio dobranego magnesu stałego, stosowanego przez kilka godzin w ciągu doby, można by suplementować brakującą informację i likwidować objawy choroby. Wstępne rozpoznanie pokazuje, że można taki magnes kupić. ?!?
Krańce życia w materii
(..) myśli przymocowane
Do ciała, ciało do czasu, czas do daremności, daremność
Jest gratis.
Maciej Niemiec, ze zbioru „Stan nasycenia”, 2012
Zakres życia w materii wyznacza zbiór oscylujących cząstek czasu stojącego, zwanych bindi gerandi (w tłumaczeniu z sanskrytu i islandzkiego: punkty, które działają). O bindi gerandi i czasie napiszę później; teraz tylko przypomnę, że oscylujący czas stojący tworzy przestrzeń wraz z jej granicami – polami światła (por. wpis „Przestrzeń i światło” z 1.12.2016). Materia ujawnia się w świetle poprzez kształty. Te z kształtów, które podlegają stałemu, dynamicznemu skupianiu się (wyostrzaniu, jak na obrazie fotograficznym) i rozpraszaniu, są żywe. Dwa skrajne chwilowe stany kształtu to: maksymalne skupienie kształtu, dojście do bariery i prawie bezruchu, zwane oporem oraz krańcowe rozproszenie kształtu, także związane z zanikaniem ruchu – zwane progiem. Opór i próg, jako najwyższe możliwe skupianie i rozpraszanie kształtu, są porównywalne z polem őažyma prawym i polem őažyma lewym, tj. polami światła skupiającego i rozpraszającego (jako stanami skrajnymi danego aspektu), lecz nie są tym samym. Pola őažyma są składnikami środowiska, czyli są rzeczywiste, kształty (materia) są pozorne, są projekcją. Ze względu na rozmaite mieszanie światła w poszczególnych częściach Ziemi, kształty obserwuje się w świetle o różnym charakterze – skupionym, rozproszonym lub pośrednim. Dalsze rozważania na temat przestrzeni i światła zamieszczę w którymś z kolejnych wpisów. I jeszcze jedno: śmierć znajduje się poza progiem (poza poziomem energii progu).
Spadanie na próg i wbijanie się w opór są pewnymi chwilowymi stanami energetyczno-informacyjnymi materii żywej, więc dotyczą także ciał istot rozumnych. W ciele istnieją mechanizmy, zabezpieczające przed wyjściem poza obie te granice i tym samym – przed bezruchem (energetycznym) ciała. Tak więc, tarczyca (wydzielany przez nią hormon trójjodotyronina) tworzy barierę bezpieczeństwa „na pięć minut” przed progiem, podobnie działa szyszynka (jej hormon melanina) wobec oporu. Upośledzenie działań tych organów związane jest z charakterystycznymi chorobami „progowymi” i ”oporowymi”. Typowe choroby progowe to: rak (zimne energetycznie nowotwory), choroby zanikowe mięśni, grypa. Typową chorobą oporową jest białaczka limfatyczna – choroba kostycznych mężczyzn. Zarazą w pewien sposób związaną z progiem jest gorączka krwotoczna ebola, ale – jak podejrzewam – zasadniczą przyczyną jej pojawienia się obecnie jest stosowanie w żywności roślin GMO, podczas gdy w epidemii lat 70. XX wieku było to pokłosie tzw. Zielonej rewolucji (por. wpis o GMO z 30.08.2016).
Dusza, związana z ciałem i światem materii, nie musi ograniczać się do zakresu oporo-progowego energii informacji materii. Zakres ten, zwany przeze mnie koniecznością (por. wpis „Lewa ręka ciemności” z 25.12.2016), powinien być przez duszę wykorzystywany tylko w niezbędnym minimum, w istocie – różnym, jak różne są dusze. Ale w dzisiejszym świecie to, co utożsamiane jest z wiedzą i rozumem, z takim właśnie oglądem świata (nauka, naukowość), zobowiązuje poszukiwacza wiedzy do ograniczenia się do ram zmysłowego świata konieczności. Rozpowszechnione obecnie zjawiska polityczno-społeczne, takie jak terroryzm, czy odwrót od demokracji ku dyktaturze, to wynik postrzegania świata w sposób progowy, szalenie zawężony, zintegrowany na poziomie prymitywnym, nie wykorzystujący nawet spektrum oferowanego przez materię. Nie mówiąc o wyższych potrzebach człowieka, jego rozwoju i wolności żywiącej duszę (wg definicji zamieszczonych we wpisie „Lewa ręka ciemności”).
PS 1. O psychopatii, rozmaitego wymiaru dyktatorach, zintegrowaniu i dezintegracji psychiki człowieka doskonale pisze prof. Kazimierz Dąbrowski, twórca teorii dezintegracji pozytywnej. Korzystam z popularnonaukowej książki jego autorstwa „Trud istnienia”, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975. Jedno wyjaśnienie: to, co prof. Dąbrowski nazywa „czynnikiem trzecim”, nie dającym się zlokalizować w ciele materialnym i wpływach środowiska motorem rozwoju psychiki ludzkiej, w języku metafizyka nazywa się duszą.
PS 2. Park w Brodach k. Lubska, ilustrujący powyższy wpis, jest przykładem silnie progowych działań ludzi, którzy – pragnąc rewitalizacji (?) barokowego założenia ogrodowego – spychają je do formy statycznych dekoracji o rozpadającym się kształcie, zamierających. Obawiam się, że park dziś ma się dużo gorzej, niż na zdjęciu z maja 2010, po serii kolejnych tzw. seminariów parkowych (por. wpis „Względność bezwzględności” z 22.10.2013). Śmierć znajduje się za progiem..
PS 3. Sporo metafizyki zawierał w swoich wierszach Maciej Niemiec, poeta zmarły samobójczą śmiercią w Paryżu, w styczniu 2012 roku. Czas daremny to karma, los do odrobienia – policzone dni i tygodnie. Ta daremność nie jest gratis, jest przymusem związanym z przeszłymi czynami. Także w przypadku dharmy, trudnego losu, z jakichś względów wybranego przez duszę, daremność czasu gratis nie jest – jest decyzją jego przeżycia. Pojęcia karmy i dharmy tłumaczę we wpisie „Wolny przelot” z dnia 11 marca 2016.
Miłość
Chodziła za mną niedawno piosenka, którą pamiętam z filmu Pedra Almódovara „Kwiat mego sekretu”. To „Tonada de Luna Llena” (Melodia księżyca w pełni), której twórcą i wykonawcą był Simón Díaz, wenezuelski pieśniarz i kompozytor. Znam trochę hiszpański, więc zabrałam się za tłumaczenie. I utknęłam na pierwszej zwrotce..
Yo vide una garza mora
dándole combate a un río,
así es como se enamora
tu corazón con el mío
Słowo w słowo: „Zauważyłem czaplę czarnobrzuchą (garza mora), pozwalając jej walczyć (?!) do rzeki..” Walka do rzeki? I jak to się ma do zakochiwania się w sobie Twojego i mojego serca (así es como se enamora tu corazón con el mío)? Po namyśle pierwsze wersy przetłumaczyłam tak: „Zauważyłem czaplę czarnobrzuchą, pozwoliłem jej nurkować po zdobycz do rzeki. To tak samo, jak zakochują się w sobie Twoje i moje serce.”
Miłość pojawia się w moich rozważaniach metafizycznych nierzadko. Ale trochę jak aksjomat: wiadomo, co oznacza i że stanowi podstawową zasadę świata. Przyjmuje się za Platonem, że miłość jest pragnieniem Dobra utożsamianego ze Światłem; Dobra dającego możliwość poznania prawdy. Czyli stanowi siłę napędową zarówno działania, jak i poznawania najwyższych wartości. Po rozważeniu sądzę jednak, że powyższa definicja nie jest wystarczająco metafizyczna, nie tłumaczy bowiem, dlaczego miłość jest podstawową zasadą świata. I czy jest wyłącznie własnością duszy, czy należy też do środowiska, tworzącego świat. Czy ma charakter „wklęsły”, czy „wypukły”. Co oznacza: „wklęsły”, gdy Światło jest „miejscem na” (zgodnie z wyjaśnieniem we wpisie z dn. 25.12.2016) albo „wypukły”, gdy jest częścią środowiska i oświetla scenę.
W konkluzji, jakkolwiek dziwacznie by to brzmiało: miłość jako podstawowa zasada świata jest wklęsła i jest własnością duszy. To tworzenie w sobie miejsca na zjednoczenie, pożądanie zjednoczenia z drugim człowiekiem. W ciągu dalszym rozwoju duszy – robienie miejsca na zjednoczenie ze światem, poznanie, czy też – doświadczenie absolutnej jedności świata (który przeciętnie jawi się jako rozwarstwiony, co najmniej dualistyczny). Podstawową zasadę świata mogę wiec sformułować tak: miłość to zjednoczenie duszy ze światem, uzyskanie takiego widzenia świata, w którym stanowi on nierozdzielną całość. Drogą jest osiąganie jedności z duszą innego człowieka, do czego dorosłym służy seks. Ale nie każdy seks. Warunkiem niezbędnym jest zakochanie, wewnętrzne światło jako miejsce na.. Pozwolenie, by czapla nurkowała po zdobycz do rzeki. Seks, w którym doznania zmysłowe służą energii lewej ręki.
Przyjaźń, pieniądze i zielonooki potwór
Konieczność i wolność, omówione wstępnie w poprzednim wpisie („Lewa ręka ciemności”), dotyczą wyborów duszy rozumnej i – w konsekwencji – sytuacji człowieka jako istoty duchowej. Sytuacji, to znaczy: postrzegania i przeżywania życia jako związanego wyłącznie ze światem materii (zmysłowym) lub dokonania także trudu wyjścia poza te ramy. Mówię: „trudu”, gdyż droga do osiągnięcia wolności prowadzi przez jądro ciemności – napięcia, cierpienia i rozpad granic związane z osobistym rozwojem. Proces ten bardzo trafnie opisał prof. Kazimierz Dąbrowski w swojej teorii dezintegracji pozytywnej. Ale to dygresja; nie światło dla duszy jest tematem obecnego wpisu, lecz żywienie duszy i ciała – umiejętność harmonijnego życia w płynącym czasie, w nierzeczywistym świecie materii. Umiejętność żywego życia, czyli takiej „obsługi” materii, która zapewnia jej żywość dla danego człowieka. To znaczy, że muszą być spełnione pewne warunki. Opiszę je językiem metafizyki.
Praworęczne – i powszechnie realizowane – życie w materii jest procesem tworzenia kształtu z materii sterylnej o energii skupiającej (z materii „na próbę”, czyli materii młodej), a następnie – rozpraszania kształtu do uzyskania materii sterylnej, martwej, o energii rozpraszającej (materii starej). Materia martwa podlega potem rozkładowi. Proces ten, jakkolwiek żywi, wiąże się ze sporymi stratami energii i nie przekazuje najbardziej wartościowej informacji: nie tworzy kształtu życia (=harmonii i zdrowia), nie pokazuje połączenia informacji i nie daje siły do wzrastania duszy. Dopiero energia lewej ręki pozwala na energetyczno-informacyjną pełnię życia duszy rozumnej w materii. I co ważne: nie trzeba szarpać się z materią, a zachowanie zdrowia przestaje być kłopotem. Energia lewej ręki ma charakter procesu w procesie, dwóch wplatających się w siebie procesów, tworzących na bieżąco zieloną, skupiającą energię połączenia informacji. Odkryłam tę prawidłowość całkiem niedawno, będąc uczestnikiem – i jednocześnie obserwatorem-metafizykiem – rozmów niemal doskonale zielonych, żywiących (stąd nazwa tego właśnie procesu w procesie: M/L; opiszę go później). Powstająca skupiająca zielona energia informacji wydobywa ze „zwykłego” kształtu kształt życia. Na marginesie, produkcja „zielonej” energii do wykorzystania przez ludzi także musi się opierać na procesie w procesie; pracuję nad rozpoznaniem tego zagadnienia..
Teraz wyjaśnię tytuł wpisu. Przyjaźń, czyli relacja oparta na wzajemnym wsparciu bez angażowania uczuć, ale i bez przymusu, tworzy dużo skupiającej zielonej energii informacji. Pieniądze, także zielone (choć niekoniecznie te „zielone”), są ambiwalentne – w zależności od tego, jak są pozyskiwane i wykorzystywane, pokazują energię skupiającą lub rozpraszającą (prowadzącą do rozpraszania kształtu i powstawania martwej materii – informacji „to jest martwe”). Zazdrość, zielonooki potwór, bo takiej trafnej metafory użył Szekspir w „Otellu”, jest także zielona metafizycznie, ale zwykle nosi energię rozpraszającą, czyli staje się niszcząca, nie – twórcza.
Lewa ręka ciemności
„Światło jest lewą ręką ciemności,
a ciemność jest prawą ręką światła.”
Ursula K. Le Guin
Tytuł wpisu zapożyczyłam ze znakomitej powieści Ursuli K. Le Guin. Zgrabnie ujęta w słowa oczywista komplementarność światła i ciemności nie jest jednak przedmiotem moich rozważań. Lewa ręka ciemności w przedstawionym przeze mnie niżej rozumieniu (tu całkowicie odchodzę od ducha powieści) to światło jako „miejsce na..”, wolny przestwór ujęty w kształt ramy, kierunek. W podobnym kontekście pojęcie to jest używane w architekturze (np. światło otworu – okna, drzwi), urbanistyce (tzw. „odejście” – wolny od zabudowy dystans do budynku, czy pomnika) lub wymiarowaniu (światło rury), itp. Lewa ręka – światło – jako wyjście poza mroki „konieczności” świata zmysłowego, życia w materii; życia, które Immanuel Kant wiązał z czasem. Myśliciel ten uważał, że wolność człowieka jest możliwa po i wraz z przekroczeniem czasu, czyli tego, co ogranicza, co jest skończone. Moje badania metafizyczne pokazują jednak, że wolność osiąga się żyjąc w czasie. Wszystko, czego może doświadczyć człowiek w świecie materii, mieści się w czasie. Jako istota rozumna, dokonująca rozróżnień i wyborów dobra lub zła, człowiek decyduje również – w dużej mierze – o tym, co i na ile jest w życiu koniecznością zaspokojenia potrzeb zmysłowych (nazywam to krótko: konieczność), a co staje się wolnością. Możność dokonania wyboru nie jest wolnością; każde działanie duszy wiąże się z jakimś wyborem. Wolność to przede wszystkim myśl, która nie ogranicza sama siebie, czyli czysta filozofia. To twórczość, wydobywająca z materii lub słowa (dźwięku) piękno i żywość świata. To relacje z człowiekiem, zwierzęciem i światem, których podstawą i rozwinięciem jest afirmacja i bliskość, zrozumienie, poczucie jedności świata. To miłość.
Konieczność i wolność dadzą się opisać w kategoriach (metafizycznych) energii informacji; podobnie – cykle wiążące się z obiegiem informacji w ramach obu rozróżnień i pomiędzy nimi. A to oznacza, że cdn.;)
PS O Kancie – za Karolem Tarnowskim: „Człowiek i transcendencja”, wyd. Znak, Kraków 2007.
Przestrzeń i światło
Wygląda na to, że jestem hipsterką (trafna diagnoza, Sąsiedzie!). Ale nie o styl, tj. dekorację, tu chodzi, tylko o chodzenie pod prąd i źródłosłów. W języku wolof, używanym w środkowo-wschodniej Afryce, słowo „hip” oznacza widzącego (oświeconego), tego, który ma oczy otwarte. Skoro tak, napiszę o tym, co widać – o przestrzeni i świetle.
Przestrzeń i światło stanowią elementy środowiska, umożliwiającego istnienie świata materii. O ile sama materia jest projekcją (metafizycznie temat ujmując: nie jest rzeczywista), o tyle środowisko, w tym przestrzeń i światło, rzeczywiste jest. Z moich badań metafizycznych wynika, że rzeczywista przestrzeń jest ograniczona, ma geometrię wklęsłą, a „ściany” rzeczonej wklęsłości stanowią dwa różniące się od siebie pola światła (pola őažyma). Rozległość przestrzeni pokrywa się z zakresem oscylujących cząstek czasu stojącego i nie jest stała. Przestrzeń świata zawęża się w miarę „starzenia się” czasu, powodowanego przez działania istot rozumnych w tymże czasie żyjących. Wielkość przestrzeni zmniejsza się poprzez – po pierwsze: rozciąganie krawędzi jednego z pól őažyma (dotyczy pola lewego, jest zwiększeniem zakresu tego pola), po drugie: obniżanie oparcia oscylacji czasu stojącego. Oparcie oscylacji czasu stojącego to taki poziom energii informacji w obrębie czasu oscylującego, w którym cząstki czasu akurat nie oscylują. Światło, które widzimy, związane jest z maksymalną oscylacją cząstek czasu stojącego. Czas stojący oscyluje wyłącznie w tzw. superpozycji, czyli w sposób, gdy jedna oscylująca cząstka w tym samym momencie tworzy dwie cząstki. Pola őažyma, utworzone przez maksymalnie oscylujące cząstki, to taka superpozycja, gdy z jednej cząstki powstają 2×4 cząstki (pola őažyma prawe i lewe). Pole őažyma prawe jest polem pokazującym światło skoncentrowane, ma to związek z wdechem energetycznym. Natomiast pole őažyma lewe pokazuje światło rozrzedzone i jest związane z wydechem energetycznym. Najlepsze dla człowieka światło to światło pośrednie, lekko skoncentrowane, a media luz – jak mówią słowa znanego tanga. W krajobrazie można zlokalizować struktury energetyczno-informacyjne, realizujące mieszanie światła (o tym napiszę w ciągu dalszym..). W przypadku światła sztucznego pośrednie światło dają klasyczne żarówki lub halogeny (światło żarowe). LEDy i świetlówki (fluorescencyjne) pokazują światło bardzo rozpraszające.
Wnioski? Dwa flankujące przestrzeń pola światła o różnym charakterze umożliwiają widzenie 3D materii-projekcji. Światło o cechach jednego z pól (jak LED lub fluorescencyjne) upośledza widzenie trójwymiarowe; można to zaobserwować w oświetleniu dróg, porównać tam, gdzie sąsiadują ze sobą np. lampy LED i halogenowe. Światło natomiast nie biegnie z największą we Wszechświecie prędkością, bo w ogóle nie biegnie.
Co ponadto? Różny, a nie opisany przeze mnie na razie, charakter pól światła jest źródłem zróżnicowania tego czasu, który dusza rozumna przeżywa jako mijanie.
c.d.n.
Dewa na moście Czinwat
O dewach pisałam już (niewiele) w notatce pt. „Mamuny” z 18.08.2015. Definicję tam podaną chciałabym uzupełnić: dusze opętujące żywych w świecie materii niekoniecznie są duszami zmarłych ludzi. Wydaje się, że dominują w tym przypadku dusze innych istot rozumnych, które w różnych okresach istnienia Ziemi się na niej pojawiały i tu umarły, nie odchodząc poza czas. Czasem nie są to także dusze pojedyncze, lecz potrójne – triady. Dewa, czyli demon, to dusza silnie obciążona karmicznie, „odrabiająca” pokutę w czasie stojącym (tzw. czyśćcu); naprawdę niezły gnojek! Z czyśćca nie da się wyjść bezpośrednio poza czas i nie pomoże tu najlepszy psychopompos – przewodnik dusz umarłych. Dlatego celem opętującego dewy jest swoista droga na skróty: doprowadzenie do śmierci opętanego gospodarza i odejście wraz z nim przez most Czinwat. Ogólnie mówiąc, mechanizm metafizyczny polega na odcinaniu przez dewę ciała swojego gospodarza od żywienia i skłanianie go do nieustającej aktywności (wchodzenia w chwilę). A żywienie ciała materialnego odbywa się poza chwilą, wtedy, gdy dusza w nią nie wchodzi – gdy wybiera refleksję, namysł, ugruntowanie doświadczeń.
Moda na odbywanie podróży astralnych, opuszczanie ciała i wyprawy w niefizyczne światy, to potencjalne zaproszenie dewy do zajęcia ciała. Jak już się to stanie, dusza gospodarza nie jest w stanie poradzić sobie sama. Uwolnienie wymaga pomocy z zewnątrz: przywrócenie żywienia, odcięcie demona od ciała gospodarza i odesłanie go do czasu stojącego. W przeciwnym wypadku można tylko podsumować zyski i straty gospodarza. Zyskiem jest wyjście przez most Czinwat, opuszczenie czasu (jeśli komuś nie odpowiada dalsze życie w materii..). Wbrew pozorom, wyjście poza czas w chwili śmierci nie jest powszechnym zjawiskiem. Strata to także wyjście przez most Czinwat. Bo jest tak, jak w odzyskiwaniu ubezpieczenia na życie: trzeba najpierw umrzeć..
„Tengo la camisa negra
Porque negra tengo el alma” (noszę czarną koszulę, bo czarną duszę noszę).. To wybrane słowa piosenki o utracie miłości, stworzonej w roku 2004 przez kolumbijskiego twórcę Octavia Mesę, śpiewanej przez Juanesa. Są tylko pretekstem do rozważań związanych z narastającym konfliktem wokół istoty człowieka i człowieczeństwa, zwanym powszechnie – i wyłącznie – konfliktem dotyczącym projektu całkowitego zakazu aborcji (przyjętego w ostatnich dniach przez Sejm RP do opracowania). Aspekt, na który chcę zwrócić uwagę, to całkowita nieobecność pojęcia duszy w argumentacjach, niedostatek skupienia uwagi na człowieku jako istocie rozumnej, świadomej. Po co żyjemy? Po co przychodzimy na świat? Czym jest świat i na czym się opiera? Czym jest człowiek? Czym jest Bóg? Podstawy metafizyczne są niezbędne, by ustanawiać prawa dotyczące istoty człowieka. Bez nich człowiek jawi się jako żywy robot (lub może – żywy umarły..), ciało urodzone, późniejszy podatnik, pracownik, statystyczna głowa i gęba. A przecież ten, który miałby się urodzić, ma niezbywalne, podstawowe prawo – do bycia akceptowanym, chcianym, czy więcej – kochanym! Tu mieści się niezbędna możliwość, konieczność wyboru, i to zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Represyjność państwa nie może dosięgać człowieka jeszcze nie narodzonego.
Dusza wchodzi w zarodek w dziewiętnastym dniu po zapłodnieniu. Wcześniej jest to tylko ciało potencjalnie przygotowujące się na przyjęcie duszy; istotna większość z nich ulega poronieniu, co zresztą potwierdza statystyka medyczna. Koniec trzeciego tygodnia, jako termin wnikania duszy w tworzące się ciało, to nie tylko moje ustalenia, pisał o tym również Rudolf Steiner w pierwszych dekadach XX wieku.
Lata temu czytałam „Obietnicę poranka” Romaina Gary’ego. O dzieciństwie i młodych latach autora, niesamowicie wspieranego i kochanego przez matkę. Każdy ma prawo do swojej obietnicy poranka, zatem: „Chrońmy kobiety”.. i dzieci!