Radość i teraz
Czas biegnący to ten fragment chwili, w którym dusza rozumna doświadcza świata materialnego. Świat się ujawnia (wyświetla), a istota rozumna ma dwie możliwości uczestniczenia w nim. Jedną jest działanie, budowanie kawałka historii, robienie lub nastawienie się na robienie czegoś (uczestnictwo duszy w czasie związanym). Druga możliwość polega na kontemplacji, ugruntowywaniu doświadczeń, myśleniu (uczestnictwo duszy w czasie nie związanym). O ile pierwszy wybór jest motorem napędowym biegu czasu, ruchem wzdłuż czasu wraz z nim, drugi wybór jest poszerzaniem przestrzeni czasu – ruchem w poprzek czasu. Paradoksalnie – zdawałoby się – ale uczestniczenie duszy w biegu czasu (umownie – działanie) to także głęboki żal i rozpacz, medytacja odrzucająca myśl, itp. Wszystko, czemu nie towarzyszy refleksja, namysł, rozważanie, empatia, otwarcie. Taki wybór przywiązuje człowieka do TERAZ, ogranicza go do wykorzystywania energii prawej ręki, jest koniecznością. Energia lewej ręki: wolność, twórczość związane są z przestrzenią czasu, pozostaniem duszy w danej chwili w czasie nie związanym.
Jak żyć? Wchodzić w czas związany i nie związany. Działać, doświadczać, ale i ugruntowywać doświadczenia, rozmyślać, otwierać się na świat. Współczynnik ft to liczba, która pokazuje stosunek wyborów duszy pobytu w czasie nie związanym do wejść w czas związany. Aby człowiek nie tylko pchał świat do przodu, działał, czy trwał, ale także wzrastał, rozwijał się, wchodził w relacje jako osoba otwarta, współczynnik ft powinien wynosić co najmniej 1, co oznacza tyle samo działania, co rozważania. Najkorzystniejsze wartości ft to 1 do 4 (ft: 1-4), refleksja dominująca nad działaniem. Ale nie zanadto. Ft >9 zaczyna powodować poczucie oderwania od życia, braku biegu czasu, jest wyrazem depresji. „Minęło wiele miesięcy, ale mnie nic nie minęło. czas dla mnie w miejscu przystanął; takie jest, chłopcy, takie jest piekło” – tak pisał Edward Stachura w jednej ze swoich piosenek Wiedział, o czym pisze..
Problemem współczesnym jest promowanie bycia TERAZ. Potęga teraźniejszości przełożona na język metafizyki to ft–>0. Zasada ta wykorzystywana jest rozmaicie, na przykład do zdobycia i utrzymania władzy. Ten, który działa, ma rację. Idzie tak, jak idzie czas, idealnie tak samo. Manipulacja, odpowiednio dopracowana, jest niesłychanie skuteczna, gdy kierowana jest do ludzi postrzegających świat jak coś do zdobycia i uznających materię za rzeczywistość, a taka jest większość ludzi. Przykładem współczesnym polskim jest prezes partii PIS, historycznym niemieckim – Hitler.
Klub Przyrodników to nie jest organizacja dopuszczająca myślenie (alternatywne) i rozważania – to klub działaczy. Myśliciel potyka się o cenzurę, ale robi tę uprzejmość działaczom, że wymiera. Nawet organizacja nauki zdaje się promować działanie – zdobywanie, gromadzenie wiedzy. Uniwersytety nie są ośrodkami myśli, są ośrodkami wiedzy.
A seks? Czy jest tylko potrzebą fizjologiczną, czy spotkaniem „trzeciego stopnia” człowieka z człowiekiem? Paradoksem jest też, że seks w niewielkim stopniu służy rozmnażaniu się, nie taki jest jego cel (o tym pisałam we wpisie „Miłość”). Szary seks, wyłącznie fizjologiczny, bez otwarcia się na partnera, pokazuje ft–>0 i podobne wyzerowanie energii ciała (śmierć nosi szary..), przynosi smutek po.
Zima świata to świat, w którym przestrzeń czasu jest porzucana na rzecz dokładnego wpasowania się w bieg czasu, przywiązania do TERAZ. Może i ładna ta zima, ale czy da się tak stale żyć?.
PS Więcej o czasie związanym, nie związanym i dlaczego potrzebne są oba, jeszcze napiszę.
Zebrany obraz światła
W chwili, podstawowej jednostce czasu, odbywają się cyklicznie procesy związane z biegiem czasu i procesy bezbiegowe. Świat, który widzimy, w którym działamy i który kontemplujemy tworzy się i jest w czasie biegnącym. Jednak w chwili dominują procesy „zwinięte”, poza biegiem czasu. Koncepcja ta wydaje mi się podobna do założeń fizyki strun – „zwinięcia” kilku wymiarów przestrzennych struny i ujawnienia trzech oczywistych. Wysokoenergetyczne światło Zohar i rozkolorowujące się światło białe, o których pisałam 12.08.2017, należą do tego, co Witelo określał mianem „światło boskie” – światło niewidoczne z poziomu świata materii. To światło – czy po prostu: światło – tworzy się w procesach „zwiniętych”, głównie w kolejnych etapach oscylacji cząstek (kwantów) czasu stojącego. Jednak światło – informacja, którą niesie – jest niezbędne w budowaniu świata materialnego, w czasie biegnącym; w procesie tym pośredniczą jedi (patrz wpis z 18.08.2017). Wygląda na to, że witelonowskie „światło cielesne”, czyli to, co widzimy jako światło, jest zebranym obrazem światła. Zebranym w trakcie powstawania światła: od białego światła skupionego, poprzez wydobywające się z niego kolory, do białego światła rozproszonego. Zohar, jak się zdaje, jest osobną kategorią, nie obrazowaną. Zatem, nasuwa się pytanie: kto lub co jest zbieraczem i nośnikiem obrazu światła? Odpowiedź: niosący światło – Lucyfer. Kto lub co ukrywa się pod tym mitem? To następne dobre pytanie..
Sukienka
Z materiału, nici, guzików, dodatków i pracy krawcowej powstaje coś użytkowego – sukienka. Porównanie to przyszło mi na myśl, gdy szukałam analogii dla energii informacji, która jest nałożeniem zebranego obrazu światła na macierz nie oscylujących kwantów czasu stojącego (bindi gerandi). Ta użytkowa energia (energie) informacji nazywa się jedi. Tak. Tak, jak w „Gwiezdnych Wojnach” – rozumienie, czym są jedi, jest tam podobne. Baśnie, mity, wierzenia, twórczość – wszędzie można znaleźć jakiś obraz rzeczywistości, ziarno prawdy. Ale to na marginesie. Jedi powstają w drugim procesie chwili, tuż przed ujawnieniem się świata i biegiem czasu. Kończą swoje istnienie wraz z rozwiązaniem chwili – zakończeniem wyświetlania danej sceny. Czyli są efemeryczne, nie tworzą środowiska – rzeczywistych podstaw istnienia świata. Metafora jedi-szaty nawiązuje do baśni. Baśni Hansa Christiana Andersena „Nowe szaty cesarza”. Jedi są w połowie nowymi szatami cesarza, sukienka się szyje z tego, co pozorne (zebrany obraz światła) i tego, co rzeczywiste (macierz bindi gerandi).
Jedi biorą udział we wszystkich procesach (cyklach) energetyczno-informacyjnych, które zasilają – żywią – mieszkańców świata materii. Są energią informacji, którą w trakcie trwania chwili istoty rozumne mogą pożytkować. Tyle, że prawie tego nie robią. Jedi stanowią mityczną darmową energię przestrzeni; kwestią jest – jak jej użyć?
c.d.n.
PS W maju 2019 widzę, że ten tekst i kilka poprzednich wymagają istotnej korekty. Ale nie robię tego, zostawiam stare pomysły jak eksponaty w muzeum myślenia.
Borelioza
Od czasu do czasu pisuję o różnych chorobach, jak je – i z nich leczenie – widzi metafizyk. Czy oznacza to, że lubię leczyć? Nie lubię. Lubię myśleć. I kieruję się podstawową zasadą huny: „Nigdy nie krzywdź, zawsze pomagaj”. Czytelnicy mogą wypróbowywać podane przeze mnie sposoby radzenia sobie w danych przypadkach (są one zawsze nieszkodliwe) albo nie.
Borelioza, bakteryjna choroba przenoszona przez kleszcze, upośledza żywienie ciała (i duszy!) w kompleksowy sposób. Przede wszystkim niszczy połączenie informacji – odcina relacje energetyczno-informacyjne ze światem (pokazuje opór progu i rozpraszającą zieloną energię połączenia informacji). Uniemożliwia tym samym uzyskiwanie kształtu życia – podstawowej żywiącej energii informacji, ale także istotnie ogranicza sprawne myślenie i potencjał twórczy. Zamyka ciało w tzw. krótkim cyklu energetycznym; wynikiem jest gromadzenie w organizmie starej materii, powodującej np. zmiany elastyczności tętnic i tym samym – słabe tłoczenie krwi, głównie do kończyn (tętnice są zbyt szeroko otwarte). Nazywam to: białaka (stara materia jest biała, o energii rozpraszającej). Wynikiem są bóle ciała, rozpoznawane jako bóle stawów, słabnięcie, zimne stopy.
Co w tej sytuacji robić? Trzeba przywrócić połączenie informacji i przełączanie z krótkiego na żywiący cykl energetyczny. Środkiem leczniczym może być kuracja piołunowa (patrz wpis z 7.04.2017). Kłopoty bieżące z objawami choroby można redukować odpowiednią dietą, np. unikaniem pokarmów pokazujących starą białą materię – tzw. „młodych” mięs: kurczaków, cielęciny, jedzeniem tego, co ma w sobie dużo ciepłej energii życia. Jedzeniu – jak sądzę – poświęcę osobny wpis.. Zimne kąpiele rano i wieczorem oraz masaże kończyn zimną wodą zmniejszają bóle białakowe. Służy ciepłe ubranie stóp.
Na koniec podam skuteczną (nie statystycznie, na mnie działa) metodę unikania kleszczy. Zapewne należałoby ją połączyć z odpowiednią dietą, ale nie zaszkodzi wypróbować.. Wiadomo, że skutecznym środkiem odpłaszającym kleszcze jest olejek z drzewka herbacianego. Używam 1-2 kropli wspomnianego olejku do ostatniego płukania włosów po umyciu: w 1 kubku wody z 1 łyżką octu z białego wina. Ale włosy trzeba myć żółtkiem, nie – szamponem, który pokazuje dużo białej energii informacji. Żółtkiem rozrobionym w filiżance wody; dłuższe włosy – dwoma żółtkami. To wystarcza.
PS 1 kropla olejku – Dr Beta z Polleny Aromy, 2 krople – Avicenna.
Światło i Witelo
Kilka miesięcy temu pożyczyłam egzemplarz „Uranii”, dwumiesięcznika poświęconego astronomii, aby poczytać o Witelonie, moim XIII-wiecznym krajanie (urodzonym jak ja, w Legnicy, tylko około 1230 r.). Witelo, wykształcony kleryk, w ramach prac naukowych zajmował się przede wszystkim badaniem światła (optyką) i teorią widzenia. Trochę także astronomią, trochę – filozofią. Tylko mniej niż połowa dzieł Witelona przetrwała do dziś, lecz ich opis i streszczanie artykułu nie jest celem obecnego wpisu. Moją uwagę zwróciły poglądy tego średniowiecznego uczonego na temat charakteru światła, jego rodzajów i znaczenia dla przekazywania informacji.
Rozważając przenoszenie informacji z kosmosu (domeny Boga) w ziemski świat materii i uznając światło za pośrednika, Witelo wyróżnił jego dwa rodzaje – boskie i cielesne. Światło boskie jest niedostępne bezpośredniemu poznaniu zmysłowemu i – wg Witelona – przynosi światu materialnemu bytowanie, pojmowanie (zrozumienie) i życie (żywienie). Światło cielesne natomiast nadaje materii właściwości geometryczne – ustala jej rozciągłość, tworząc świat możliwy do poznania za pomocą zmysłów. To światło można bezpośrednio badać, co też Witelo robił, nie negując przy tym istnienia zakresu ściśle duchowego, nie podlegającego rozpoznaniom wyłącznie zmysłowym. Domenę metafizyki. Nawiasem mówiąc, koncepcja boskiego światła (błysku), które jest tak silne, że stanowiłoby zagrożenie dla człowieka pojawia się także w mistyce żydowskiej. Światło to nazywa się Zohar; nie jest ono przeznaczone do oglądania przez ludzi.
Co na to metafizyk? Bingo! (Choć zabawnie to brzmi w ustach człowieka niezdolnego do gier hazardowych..) Wedle moich ustaleń również są dwa rodzaje światła, a właściwie – światło i jego zebrany obraz. Odpowiednikiem boskiego światła Witelona jest błysk światła powstający w czasie oscylacji – w superpozycji – kwantów czasu stojącego wobec oparcia oscylacji. Czym jest oparcie oscylacji czasu stojącego? To charakterystyczny dla świata na danym etapie ewolucji czasu poziom energii, który stanowi wzorzec ciemności. I najpewniej coś jeszcze.. Światło powyższe, Zohar, nie jest widoczne w świecie materialnym, jego tworzenie następuje przed ujawnieniem się świata istotom rozumnym (patrz poprzedni wpis, z dnia 16.07.2017, o etapach chwili); charakteryzuje się przy tym najwyższym możliwym w świecie materii poziomem energii. Kolejnym etapem jest powstanie skupionego światła białego (o niższym poziomie energii), które – w następnym procesie mniej lub bardziej systematycznego rozpraszania – „uwalnia” kolory światła. „Rozkolorowane” światło i macierz już nie oscylujących cząstek czasu stojącego (bindi gerandi) razem formują materialny świat, jako swoisty hologram, mający swój zebrany obraz światła..
Na razie tyle; badam dalej:)
PS Ujawniam źródła:
Andrzej Strobel, Józef Szudy: Witelo – pierwszy polski astronom, w: Urania, postępy astronomii, 4/2016, s. 8-15
Amir D. Aczel: Tajemnica alefów, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2002 (o nieskończonościach, Georgu Cantorze, mistykach i myślicielach)
Czas jest, świat się staje
Kluczem do zrozumienia rzeczywistości jest poznanie, czym jest i po co jest czas. Rzecz jasna, trzeba wziąć pod uwagę istnienie świadomości (istot rozumnych). Wielokrotnie pisałam, że w wyjaśnianiu świata nie da się rozdzielić zjawisk związanych ze środowiskiem fizycznym i biologicznym oraz świadomego użytkownika tegoż świata. Zważywszy na obecnie definiowane ramy nauki, środkiem do prowadzenia takich wyjaśnień jest filozofia, dokładniej – metafizyka. Do dzieła!
Czas jest rzeczywisty, więc jest (jest bytem). To energia i zarazem informacja, stanowiąca uwarunkowanie dla istot rozumnych w świecie materialnym. Co oznacza, że recepcja świata materii przez dusze rozumne jest możliwa dzięki istnieniu czasu. Świat staje się w czasie i środowisku z nim związanym, postrzegany i doświadczany przez swojego współtwórcę – istotę rozumną (w szczególnym, naszym przypadku – człowieka). Opiszę pokrótce procesy składające się na jednostkę „rozliczeniową” czasu, chwilę. Tak, jak je wstępnie rozpoznałam. Nie ma w tym rozpoznaniu postrzegania czasu jako jednostajnego, liniowo układającego się ruchu, przemijania. Bieg czasu stanowi bowiem tylko część, niecałą 1/5 jak sądzę, procesów czasu w chwili.
Źródłem świata jest świadomość; to ogólny i podstawowy koncept; z niego wynika co najmniej tyle, że świat ma sens i cel. „Osobami dramatu” (bytami) uwikłanymi w procesy, składające się na czas jako uwarunkowanie dla istot rozumnych, są – bardzo z grubsza – ww. istoty rozumne, cząstki (kwanty) czasu, noszące energię informacji oraz środowisko, którym jest pole magnetyczne. Zjawiskami ulotnymi, trwającymi ułamek chwili, są: światło i jego zebrany obraz, przestrzeń oraz sam świat – jakby film, który w chwili przesuwa się o jedną klatkę. Ponadto, istnieje system wsparcia i kontroli tego, co dzieje się w czasie, swoista policja, która po pierwsze: pomaga, po drugie: kontroluje i ostrzega, po trzecie: używa siły.
Wyróżniłam pięć procesów, składających się na chwilę. Wygląda na to, że bardzo ważne jest zachowanie ich sekwencji i dopełnienie każdego z procesów. „Niestabilną stabilność” pierwszych dwóch procesów oraz procesu piątego zapewnia pole magnetyczne. W procesie trzecim kluczową rolę pełni ogół istot rozumnych danego świata; wtedy dokonuje się bieg czasu. Czwarty proces jest domeną kontroli poprawności procesów w chwili i działaniami z niej wynikającymi (praca policji). Czas w powyższym ujęciu (sekwencja procesów w chwili) jest zdecydowanie bardziej zjawiskiem cyklicznym, niż liniowym. Faktycznie, jest takim i takim.
Pierwsze dwa procesy przygotowują warunki do zaistnienia kolejnej klatki filmu w kinie Świat. Polegają na zbieraniu obrazu światła i tworzeniu przestrzeni o zadanych granicach, czyli – zgodnie z metaforą kina – projektora i ekranu. Jest to porządkowanie pierwotnego chaosu oscylujących cząstek czasu stojącego i formowanie macierzy już nie oscylujących cząstek, „punktów, które działają” (bindi gerandi). Trzeci proces to tzw. wiązanie chwili przez dusze rozumne – działanie dusz, czyli tworzenie fragmenciku historii ludzkości. Proces czwarty: kontrola i przesunięcie klatki filmu, co oznacza aktywny ruch świata wzdłuż osi Wszechświata. I proces piąty: powrót informacji do osi Wszechświata, otwarcie wejścia informacji z osi Wszechświata do nowego cyklu.
Tyle z grubsza. Nad tematem stale pracuję i wszystkie szczegóły, a także – ogóły, które przybiorą nieco inny kształt, będę systematycznie wyjaśniać. Na pewno napiszę coś o świetle, które widzimy, a które jest zebranym obrazem faktycznie dokonującego się światła i coś o przestrzeni – wklęsłej, ograniczonej i skończonej; coś o rozdzielczości materii. I coś o niebezpieczeństwie dłubania w polu magnetycznym przez naukowców.
Gęsi język
Obraz białej gęsi domowej służy jako ilustracja metafizycznego zagadnienia żywienia duszy; jest to ciąg dalszy poruszanych ostatnio tematów. Kod obrazu: białe pióra – najwięcej, pomarańczowy dziób i łapy – zdecydowanie mniej, żółty język – malutko. Ma odniesienie do energii informacji w podanych kolorach. Tłumaczę:
Biała skupiająca energia informacji pokazuje pierwotne nieukształtowanie, młodość, substrat informacyjny do dalszych działań, możliwość startu. Biała rozpraszająca energia informacji to starość, martwota, znieruchomienie; w bieli gęsi stanowi zwykle wyraźną mniejszość (stare, rozwichrzone pióra). Pomarańczowy skupiający pokazuje kształt życia, żywienie; mówi o tym wyraźna forma dzioba i łap. Język gęsi, żółta skupiająca energia informacji, jawi się jako symbol komunikacji i możliwości twórczej (choć akurat nie u gęsi..), rzadkość.
Żywienie osiąga dusza poprzez proces w procesie, relację, w której jedna jej strona zapewnia żywość – rozmowy, działania, bycia (mniej skupiającą energię pomarańczową), a druga strona wplata w to połączenie informacji – żywą reakcję, odpowiedź, pytanie (skupiającą zieloną energię informacji). Korzystają na tym obie strony, obie dusze. Bez żywienia pojawia się krótki cykl energetyczny: tworzenie kształtu z pierwotnej, białej energii informacji i jego rozpad do rozpraszającej i martwej – także białej – energii informacji. Metafizycznie rzecz biorąc – siara i kłopoty zdrowotne. Bywa zatem, że dusza, która wycięła się albo została wycięta z zapewniającej żywienie relacji, korzysta z protezy. Zamyka się w klatce ze swoimi demonami, nierzadko z kukłą króla lub królowej na piedestale. Układ taki pozwala uniknąć martwoty, w jakimś stopniu zapewnia żywienie, ale dobrego życia – już nie. Alternatywą jest, rzecz jasna, otwarcie drzwi, wypuszczenie demonów, pocięcie kukły na szmaty i jazda bez trzymanki. Zaakceptowanie, że dużo przestrzeni to wielka niewiadoma, ale także możliwość szukania i znajdowania. Życia jako drogi, która prowadzi dalej.
PS 1. Zdjęcie ilustrujące wpis – wbrew pozorom – dotyczy procesu w procesie. MUL (M/L). O tym później.
PS 2. O gęsim języku też jeszcze napiszę. Tu zatrzymałam się na łapach i dziobie.
Myśl, wiedza i fałszywa opowieść
Kontynuuję wpis pt. „Kształt myśli”.
Obieg myśli i obieg materii w ciele można opisać tą samą energią informacji. To właśnie obieg daje żywienie – w obu przypadkach. Ruch, przemiany, które warunkowane są połączeniem informacji: od tego, co jest młode, sterylne, nie ukształtowane, do tego, co żywi i pozwala na rozwój i wzrost – ciała i duszy. W obu przypadkach także istnieje niebezpieczeństwo, że młode sterylne stanie się od razu stare i martwe, z pominięciem kształtowania się, żywienia i rozwoju. Kluczowa jest tu sytuacja duszy. Człowiek w świecie materialnym ma do zaoferowania innym coś, co jest jego własne, ważne, indywidualne. W zależności od stopnia rozwoju duszy może to być co nieco lub coś bardzo istotnego. Żywienie duszy zależy od prostego „Witaj, co masz ciekawego do powiedzenia?”, od otwarcia relacji, szansy na pójście dalej. Istota rozumna sprowadzona do roli wykonawcy (jakichś) czynności, ograniczona do trwania, przypomina los kurczaka spożywczego, który jest młody i w tym samym stary (jest sterylny i zaraz potem martwy), nie ma szansy na rozwój, dorosłość, kształtowanie się, dzielenie się swoim ukształtowaniem.
Świat rzeczywisty jest światem ducha, więc na bazie woli wszystko odzwierciedla się w ciele. Młodość, sterylność (informacyjną) i pierwotne nieukształtowanie pokazuje krew. Świadczy o tym obecna tu biała, skupiająca energia informacji. Potencjał do wykorzystania, kształtowania, żywienia. Zdarza się jednak, że pojawia się we krwi biała rozpraszająca energia informacji, pokazująca materię starą, martwą. Słabość serca, bóle nóg i rąk, źle gojące się rany; sytuacja odrzuconych. I tu przychodzi mi na myśl film, będący kanonem kultury: ”Love story”. Nieźle opowiedziana historia wielkiej miłości z całkowicie fałszywym rozwinięciem. Białaczka głównej bohaterki w sytuacji kochania i bycia kochaną jest po prostu niemożliwa.
Duch czy maszyna?
Mając hipsterskie upodobanie do chodzenia pod prąd i nieograniczoną ciekawość świata, doszłam do oglądu, który pokazuje, że rzeczywistość ma naturę jednorodnie duchową. Jednak napór treści materialistycznych, podbudowanych autorytetem nauki, powoduje, że czasem muszę sobie ten ogląd jeszcze raz uzasadnić – upewnić się, że mam rację widząc to, co widzę. Przy czym, pojęcie „rzeczywiste” przyjmuję jak w metafizyce, jako coś, co jest (byt, prawda).
W początkach moich rozważań metafizycznych, ładną dekadę temu, uznałam, że najlepiej jest zacząć rozpoznawać rzeczywistość od siebie. JA muszę pasować do mojego poczucia adekwatności opinii o świecie z codziennym doświadczeniem. Nadal tak uważam. Zatem – istota duchowa (dusza), czy maszyna, mechanizm, dzieło przypadku ewolucyjnego i nie mniej ponurej walki o byt? Pogląd, że Ja to ciało, świadomość (dusza) = mózg jest, jak sądzę, bardzo rozpowszechniona, także wśród ludzi religijnych. Ale Ja myślę, że myślałam (o czymś); przekraczam tym samym TERAZ, obecny moment, wchodzę w przeszłość nie sięgając do zgromadzonych danych, lecz do czynności, które doprowadziły do gromadzenia danych. Komputer tak nie działa. Śniłam i we śnie uzyskałam informację o tym, co się wydarzy dziesięć lat później. Najlepsza obróbka danych z maszyny nie ma takich możliwości wycelowania w przyszłość.
Uff.. Mogę pracować dalej; serio i trochę żartem;)
„..i uczciwość małżeńską”
Dedykuję Katarzynie i Maciejowi Grzesikom
„Małżeńską” można pominąć:) Fragment kościelnej przysięgi małżeńskiej jest tylko pretekstem do rozważania, czym jest uczciwość w bliskich relacjach pomiędzy ludźmi; rozmaitych relacjach w obrębie tego samego lub różnych pokoleń.
Przede wszystkim, jest to zgoda na podejście blisko, czasem wręcz danie szansy na bliskość; druga osoba jest stale podmiotem w relacji, nie staje się towarzyszącą w życiu dekoracją. Pozwalam drugiemu być ze mną, nie – obok. Niezbędna jest dynamiczna relacja biorę – daję, daję – biorę. I wzajemne wsparcie w rozwoju. Uczciwość wobec drugiego jest warunkiem obligatoryjnym miłości, tak rozumianej, jak we wpisie z 13 lutego.