Przednówek
Koniec kwietnia i początek maja są trudne dla metafizyka, rozpatrującego także jedzenie w kategoriach energii i informacji, do tego – raczej wybrednego i zwykle korzystającego z niezbyt obszernego zasobu surowców. Z warzyw, które przechowały się od jesieni, tylko buraki jeszcze nadają się do jedzenia i to po odpowiedniej obróbce. Moja ulubiona biała kapusta nie poprawi swojej sterylności i rozpraszania energii nawet po próbie zakiszenia, czyli wykorzystania cyklu przemian energii informacji, który nazywam „zamiana wody w wino”. Nie ten substrat.. Na marginesie, wspomniane już w kilku wpisach cykle energetyczno-informacyjne, feng shui, ciągle rozpoznaję, więc nie piszę o nich za wiele – na razie. Ale – jedzenie! Komponowanie smaków pasjonuje mnie, a tu zasób przetworów skurczył się dramatycznie, nowalijki są ciągle sterylne (to po co je jeść?), stare warzywa i owoce też nie pokazują żywości. W tej sytuacji spróbowałam zbiorów z dzikości. Wbrew pozorom i promocjom dzikich roślin jako jedzenia, wiele tego, co w naturze jadalne (czyli nie truje) i co jedzą zwierzęta (np. część roślin pastewnych) nie służy człowiekowi, żyjącemu i gospodarującemu w świecie na innych zasadach, niż zwierzęta. Krótko mówiąc – człowiek nie jest gatunkiem zwierzęcia, niezależnie od redukcjonizmu, prezentowanego w naukach biologicznych! Wśród dzikiej i jadalnej flory można jednak znaleźć takie gatunki, które pokazują dostatecznie dużo połączenia informacji oraz dostatecznie dużo żywości, aby żywiły także człowieka. Co więcej, dobrze jest zbierać je w miejscach, gdzie teren jest dostatecznie żywy (tj. pokazuje żywość; o połączeniu informacji i żywości w życiu jeszcze napiszę). Tak, tak! Metafizyka to także wyzwania kulinarne..
Podagrycznik (ale nie – odmiany ogrodowe) się nadaje. Do zbioru służą niezbyt młode i niezbyt stare liście, ogonki i osadki liściowe. Pokrojony lub posiekany i bardzo krótko obgotowany jest naprawdę smaczny. Wczoraj zebrany w Kamienicy, posłużył do zapiekańca z dwudniową marynatą plastrów buraczanych, jajami i grubymi rurami makaronu (danie było doskonałe!), dziś będzie kompozycja z ciastem ziemniaczanym. Co warte uwagi – nie zbierałam podagrycznika w miejscu (dość lokalnej miary) ihahö, które zajmuje część dawnego parku podworskiego w Kamienicy i wchodzi płatem także na mój teren. Jest tu doskonałe połączenie informacji, ale bardzo mało żywości; temat wkładam do wora z obietnicami pt. „Napiszę później”.