Cz.1. Dekoratorstwo i c.d. świata
Przeczytałam ostatnio parę tekstów popularyzujących naukę, poruszających temat Wszechświata i czasu. Pokazują, że nauka o czasie nie wie nic. To płynące, mijające „coś”, z założenia (?!) jednostajne – równoważne, traktowane jest jako parametr po prostu istniejący. Czas bardziej interesował filozofów i poetów, a obraz Wszechświata, utrwalony w niektórych wierzeniach (np. tybetańskiej bon), jest zdecydowanie ciekawszy, niż pomysły naukowców. Uwikłanie w konieczność poszukiwania, przedstawiania dowodu (?!) dla każdej myśli nie służy myśleniu wolnemu; uwikłanie w badanie zjawisk (materii) i rozważanie w ich kategoriach nie odpowiada na pytanie: dlaczego zjawiska, prawa fizyki – i świat – w ogóle są? To to, co poza fizyką, metafizyka (meta-język dla fizyki), musi szukać i formułować odpowiedzi tak fundamentalne i ogólne, by potem szukać dalej. I pokazywać możliwości, drogi dalszych rozważań.
Od prawie dziesięciu lat, od kiedy w końcu 2006 roku zaczęłam rozpoznawać to, co widoczne w sposób nieoczywisty, czyli – nie dla każdego, do teraz, gdy sporo już wiem o czasie, jest to praca samotna. Zajmowanie się metafizyką – poznawaniem rzeczywistości (tego, co prawdziwe) – narusza jakieś tabu, jest zajęciem dla świra, nieakceptowanym, w najlepszym wypadku – niezrozumianym. Choć przecież przydatnym, na przykład – w szeroko traktowanej architekturze krajobrazu, wszelkich działaniach twórczych w krajobrazie.
C.d. świata, czyli jego ciąg istnienia, z głębi w głąb czasu. Nie ma stabilnego świata, on staje się w każdej chwili, co dostrzegło wielu filozofów przede mną (np. Heraklit, Nietzsche). Nie znaczy, że brak w nim reguł i prowadzenia w czasie. Są. Ley lines, o których już trochę pisałam (a bardziej szczegółowo jeszcze napiszę), są takimi prowadnicami, widocznymi w świecie materialnym. Ważność silnych (głównych) ley lines bywa odzwierciedlona we wierzeniach społeczeństw tradycyjnych, zachowujących wiele z życia prostym życiem w świecie materii (patrz: artykuł „Życie, śmierć i drzewo” w Publikacjach). Przykładem – bardzo silna ley line w Australii – Uluru (Ayers Rock), o której niezadeptywanie przez turystów monitują Aborygeni. I mają rację, niszczenie silnych ley lines upośledza ruch sporych obszarów Ziemi (materii, będącej projekcją) wzdłuż czasu, skutkując sterylizacją życia (słabym „ciągnięciem” projekcji w głąb czasu). Ley lines o różnej sile (ważności) nie są jedynymi składnikami c.d. świata. Życie w danym momencie (nie mówię – chwili, bo jest to struktura dosyć rozbudowana), w ułamku chwili, toczy się jednak nie wzdłuż, ale w poprzek czasu, na powierzchni chwili. W krajobrazie istnieją także struktury energii informacji, miejsca pośredniczące w rozprowadzaniu (połączeniu) informacji z głębi na powierzchnię czasu. To ihahö (o powinno być z kreskami, jak w języku węgierskim lub farerskim). Bardzo ogólnie mówiąc, obie struktury energii informacji związane są z połączeniem informacji w cyklu wody, tj. obecnością infiltracji, przełączeń informacji w strefie hyporeicznej i drenażu (potem – dalszymi połączeniami informacji). Generalną zasadą w ochronie tych terenów jest zatem zachowanie cyklu wody. Przykład:
Niecałe dwa lata temu przygotowywałam opracowanie do operatu wodnego planu ochrony Drawieńskiego PN (zamieszczone w Publikacjach na stronie ziele-zar.pl). Chodziło głównie o wyjaśnienie, dlaczego w ostatnich ok. 20 latach środowisko w południowej części Puszczy Drawskiej ulega sterylizacji (i innym dziwnościom..). Wykonana przeze mnie analiza funkcjonowania krajobrazu tylko w części dała odpowiedź, dlaczego tak się dzieje. Zasadniczy mechanizm, uruchamiający niepokojące procesy, nie został wtedy rozpoznany, choć sygnalizowałam, że ochrona torfowisk nie służy ochronie całości krajobrazu (nieco złośliwie nazywam takie działania ochroną choroby..). Mechanizm ten wiąże się z lokalną ley line w rejonie torfowiska Konotop, wsi Zatom. Torfowisko próbuje się zakrzewić i zadrzewić, wzmagając infiltrację, a przyrodnicy wolą wannę (gąbkę) z wodą! Zakres bariery w terenie przedstawiłam na załączonej do opracowania mapie. Nota bene, ihahö dla Konotopu/Zatomu znajduje się w Choroszczy. Drugi przykład:
Istotnie ponadlokalna ley line znajduje się w okolicy jeziorka kaolinowego na obszarze Łuku Mużakowa, przy Łęknicy. OK, może geościeżka nie zaszkodzi, idzie bokiem; realizacji nie widziałam w terenie, na zdjęciach jest dużo dekoratorstwa. Większym kłopotem może stać się związane z tą ley line ihahö, w Niwiskach. Obserwując prężność lubuskiego środowiska w rozpieprzaniu kolejnych parków, zapewne i tu znajdzie się grupa aktywistów, aby w trybie „seminariów parkowych” uzyskać idealnie statyczne dekoracje.. Sic!