Krajobraz bez człowieka
Jednym z założeń fundamentalizmu przyrodniczego, wynikającego (jak sądzę) z silnie wyrażonego biocentryzmu, jest wykluczenie człowieka z krajobrazu. Zakaz wstępu niemal wszystkim, oprócz nielicznych uprzywilejowanych, zakaz korzystania, zakaz gospodarowania. Dzikość i naturalność, jako wartości same w sobie, wymagają nieobecności istot rozumnych, którym a priori przypisywane jest szkodnictwo, bezmierna eksploatacja przyrody, głupota. Co, niestety, często jest rzeczywiste. A jednak prawda ta nie uprawnia do promowania i poszerzania krajobrazów bez człowieka, do poglądu, że jest to sposób ochrony przyrody, natury, świata. Dlaczego tak uważam? Wyjaśnienie jest metafizyczne, nie wynika z mojego osobistego nieuprzywilejowania, lecz ze specyfiki czasu, który tworzy życie w chwili teraźniejszej. Tak określony czas jest doświadczeniem wewnętrznym; wynika z tego stwierdzenie, że chwila teraźniejsza jest zamknięta w duszach istot rozumnych. XX-wieczna fizyka mówi o tym podobnie; świat istnieje, bo istnieje jego obserwator. Przytoczę także słowa Ibn al-`Arabiego, arabskiego filozofa i sufiego z przełomu XII i XIII wieku: „Uwięziłeś w sobie czas i dlatego zostałeś nazwany towarzyszem więzienia”. W istocie, człowiek zamyka w sobie węzeł czasów – przeszłego i przyszłego – teraźniejszość.
Krajobraz bez człowieka jest tylko projekcją, pozorem, nie jest w stanie tworzyć systemu wzmacniającego i chroniącego świat – niezależnie od siły poglądów i argumentów etycznych biocentrystów. Nie – zamknięcie krajobrazu przed człowiekiem, ale rozumne i moralne gospodarowanie w nim, uwzględniające jego charakter, zapewnia ciąg dalszy świata.
Liliana Hilsberg