Granice Nieskończonego
Kolęda VIII-wieczna (lub pocz. XIX w.?), słowa: Franciszek Karpiński, muzyka: przypisywana Karolowi Kurpińskiemu (związanemu m.in. z Sarnową, miasteczkiem rodzinnym Fazera). Na jej podstawie – refleksje po świętach Bożego Narodzenia.
„Ma granice – nieskończony” – fascynują mnie te słowa, lecz wpisuję je w kontekst całej kolędy; zawarte w niej antynomie skłaniają mnie do dalszego myślenia, rozważania. Teologicznym dowodem na potwierdzenie panteizmu jest nieskończoność Boga. „Jesteśmy imionami, którymi Bóg nazywa sam siebie” twierdził Ibn al-Arabi, arabski filozof i sufi, żyjący w XII-XIII w. Sam panteizm jest jednak uznawany za herezję. Ogląd ludzki jako skończona czynność, granice, które są nadawane myśli, tworzą bezpieczne pole akceptowanych poglądów w świecie zamkniętym – w czasie. Wyjściem z pułapki jest właśnie myśl, zrozumienie, rozjaśnienie świadomości. A pierwszym krokiem – ustalenie czym sama (sam) jestem, czym jest moja indywidualna świadomość. Duszą świadomą, częścią świata ducha czy przypadkowymi impulsami elektrycznymi w mózgu, zestawem genów, „produktem” przypadkowego świata materii? Ustaliwszy podstawy (dla mnie – pierwsza odpowiedź), można iść dalej, starannie przyglądać się światu, rozpuścić wyobraźnię. Co ciekawe, ten sposób myślenia, tj. chodzenie nieskrępowanymi ścieżkami wyobraźni, racjonalnej intuicji oraz nieprzeciwstawianie tego trybu „ścisłości”, opisuje jako swój słynny matematyk, Stanisław M. Ulam (w „Przygodach matematyka”). Twórcza i nieskrępowana wyobraźnia jest podstawowym warunkiem procesu indywiduacji duszy – włączania nieświadomych treści duszy w świadomość – warunkującej dotarcie do pełni człowieka (to prace Carla Gustva Junga). Granice Nieskończonego są potwierdzeniem, że granice istnieją w świadomości każdej duszy; co więcej – świat, w którym jesteśmy, nakreśla granice. Znając ograniczenia, można iść dalej. Idę dalej.
Liliana Hilsberg