Względność bezwzględności
Drastyczne ciecia koron, ogławianie starych, nieciętych drzew w alejach przydrożnych nazywane jest barbarzyństwem. To samo w Brodach koło Lubska nazywa się „ratowaniem zniszczonego parku zabytkowego”. Motywacje wykonawców cięć przydrożnych znam, miewam z nimi do czynienia: „zleciła nam to gmina”, „jestem pracownikiem, robię, co mi każą”, itp. Chęć i zaangażowanie wolontariuszy, uczestniczących w tzw. seminariach parkowych, w czasie których dokonywane są cięcia drzew i wycinka krzewów (25-26.10 br. odbędzie się już IV seminarium polsko-niemieckie), nie są dla mnie zrozumiałe. Zwłaszcza, że ich w gronie pojawiają się przyrodnicy, architekci krajobrazu, leśnicy. Carl Gustav Jung, prowadząc w latach 1930-34 cykl seminariów, odnosi się w niejednym z nich do takich postaw (zaniepokojony rozwojem sytuacji w Niemczech). Łatwiej jest człowiekowi przyłączyć się do zbiorowych akcji i cudzych pomysłów, niż poznawać samego siebie, uczyć się samodzielnie rozróżniać dobro i zło, doświadczać tego, co Jung nazywa indywiduacją. Droga taka jednak zawsze prowadzi w dół, nigdy – do osobistego rozwoju.
Zdumiewa mnie również plakat reklamujący seminarium parkowe. Zaproszenie na seminarium pokazuje aleję dużych, nieuszkodzonych drzew – dlaczego? Przecież celem seminarium jest ich radykalne cięcie, zdjęcie powinno to założenie odzwierciedlać. W ogóle zdjęcia z parku, zmieszczone w witrynach internetowych, raczej unikają zbliżeń pniaków pozbawionych konarów i gałęzi lub zniekształconych pokrojów drzew, które nieco odbiły. Dlaczego? Przecież jest to „ratowanie parku”.. Jakaś nieuświadamiana niepewność, czy podskórny wstyd na to nie pozwala?..
Liliana Hilsberg